niedziela, 13 września 2015

Rozdział III

   Violetta szła do szkoły wolnym krokiem. Myślała o wczorajszym dniu spędzonym z Leonem. Jak zwykle brunet poprawił jej humor. Ale ta całą sprawa z Crisem... Dzisiaj z nim zerwie. Zakończy ten związek. I tak nie miałby przyszłości.
   - Vilu! - odwróciła się gwałtownie, przez co uderzyła jakąś dziewczynę.
   - O matko! Strasznie cię przepraszam! Wszystko okej? - podszedł do nich Leon.
   - Tak, tak. Wszystko dobrze. Tylko nos mnie boli. - złapała się za to miejsce.
   - Może zaprowadzę ją do higienistki? - zaproponował.
   - Nie, nie, aż tak mnie nie boli, bez przesady. - zaśmiała się, co jej towarzysze odwzajemnili.
   - Jak masz na imię? - spytał Leon. Blondynka podniosła na niego wzrok i zauważyła, że się jemu spodobała. Była bardzo ładna, to trzeba przyznać. Ale poczuła się, jakby nagle zmieniła się w jej wroga.
   - Samantha. Ale proszę, mówię mi Sam, po prostu. A wy, jak się nazywacie? - zanim otworzyła buzie, on już zaczął odpowiadać.
   - Ja to Leon, a ona to Violetta. Jesteś tutaj nowa, prawda?
   - Tak, to mój trzeci dzień.
   - Jak chcesz, to mogę cię oprowadzić po szkole. - och, zamknij się Verdas.
   - Pewnie. Teraz? - uśmiechnęła się do niego.
   - Okej. Vilu zobaczymy się po szkole. - i odszedł z tą brązowowłosą pięknością, nawet nie dając jej przelotnego całusa w polik, tak, jak zawsze to robił rano.
   Założyła ręce na piersi i patrzyła się w ich stronę. Nie mogła uwierzyć, że przez spotkaną przez przypadek dziewczynę, jej przyjaciel nagle ją olał.
   - Idiota.. - burknęła pod nosem.
   - Au... Czym sobie zasłużyłem na takie miano? - spytał żartobliwie Diego.
   - Och, Diego, to nie ty jesteś dzisiaj idiotą.
   - Dzisiaj? A w pozostałe dni jestem? - zaśmiali się.
   - Co masz pierwsze?
   - Zajęcia z tańca. Potem mam biologię, matmę, hiszpański i chemię.
   - Zajęcia mamy całą grupą? - skinął głową. - Diego... Będziesz ze mną w parze?
   - Jasne. Coś się stało z Leonem? - zaniepokoił się. Odkręcił butelkę i wziął łyka z pomarańczową cieczą.
   - Można tak powiedzieć. Raczej nie będzie sobie zawracał głowę by ze mną tańczyć.
   - Co zrobił? - zaśmiał się widząc jej minę.
   - Ugh, poleciał za jakąś laską. - westchnął.
   - Ładna chociaż? - dostał kuksańca w żebra.
   - Przestań. Nawet się ze mną nie przywitał. - usłyszeli dzwonek świadczący o rozpoczęciu zajęć. Razem udali się w stronę szatni.


   - Czy wy się możecie skupić?! Cały czas mylicie kroki, a za dwa tygodnie jest Akademia! A nie wiem czy pamiętacie, ale na Akademii wasza grupa tańczy! - uczniowie westchnęli. Nauczyciel powtarzał im to odkąd dowiedział się, że w tym roku przedstawienie na Akademii wykonuje owa klasa. Dawali radę, ale dla profesora to za mało.
   - Musicie dać z siebie wszystko, a nie!
   - My to wiemy proszę pana. Ale to pan się ciągle na nas wydziera. - powiedział chłopak.
   - Słuchaj smarkaczu. To ja jestem odpowiedzialny za to, co pokażecie na scenie. Więc macie się wziąć do roboty! - nagle do środka wbiegł pan od matematyki.
   - Juan, mogę Cię prosić? 5 minut. - parsknął.
   - Ćwiczycie układ, zrozumiano? - i wyszedł.
 
   Oczywiście wszyscy ze sobą zaczęli rozmawiać. 

środa, 12 sierpnia 2015

Rozdział II

   Dziewczyna wylegiwała się na kanapie przed telewizorem z buzią wypełnioną różnokolorowymi żelkami. Aż ktoś jej przerwał wciskając denerwujący dzwonek do drzwi. Zła rzuciła opakowanie po słodyczach na stół i podeszła do źródła dźwięku.
   - Hej piękna, to co, idziemy? - wszedł od razu do środka.
   - Hej głupku, gdzie ty chcesz iść? - usiedli na kanapie w salonie. Roześmiał się.
   - Mówiłem, że będziemy biegać. - jęknęła, co tylko nasiliło śmiech bruneta. - Dalej, przebieraj się.
   - Spadaj, ja nie biegam. Też ci to mówiłam. - położył swoje dłonie na jej biodrach.
   - Ależ kochanie. Mam dość spóźniania się na lekcje tylko dlatego, że ty nie możesz nadążyć. Więc idziesz do pokoju, przebierasz się i schodzisz do mnie. - uśmiechnął się. Odwzajemniła to.
   - Słuchaj "kochanie". Nie zmusisz mnie do biegania. Rozumiesz? Nie możemy zamiast tego posiedzieć i pooglądać kablówkę albo jakiś film? Proszę...
   - To ja Cię proszę. Ten jeden raz. Chodź. - spojrzała na niego niechętnie.
   - Dobra. Niech ci będzie. - udała się do swojego pokoju.


   - Leon... Proszę... Wracajmy... - dukała łapiąc powietrze.
   - No weź, dopiero minęło 15 minut. Pobiegajmy jeszcze. - zatrzymali się.
   - Nie chcę. Noga mnie boli. - zaśmiał się. - I z czego rżysz? Wiesz co? Z tobą czy sama, i tak wracam do domu. Na razie. - ruszyła, ale ręka przyjaciela jej przeszkodziła.
   - No kochanie. Obrazisz się teraz na mnie? - ponownie się zaśmiał. - Jak już tak marudzisz to pójdźmy do domu, ale wpadniemy po drodze na tor, dobrze?
   - W zamian za koniec biegania? Oczywiście. - uśmiechnęła się.
   - Dobra, chodź już.
   Kiedy doszli na tor, chłopak od razu skierował się do swojego mechanika. Violetta została przy wejściu.
   - A co robi taka ślicznotka w takim miejscu? - usłyszała głos za swoimi plecami. Przewróciła oczami i się odwróciła.
   - A co cię to obchodzi? - uśmiechnęła się, czekając aż sobie pójdzie.
   - Nie bądź taka wredna, no powiedz. - westchnęła.
   - Czekam, aż mój przyjaciel załatwi swoje sprawy i będziemy mogli razem wrócić do domu. Tyle. A teraz możesz już sobie pójść. - przysunął się bliżej.
   - A nie dasz się namówić na przejażdżkę? Tylko jeden raz. - uśmiechnął się.
   - Nie, nie dam. Idź sobie. - wysyczała. Przybliżył się do niej jeszcze bliżej. Chciał coś powiedzieć, ale wyprzedziła go wściekła blondynka. - Odwal się ode mnie, rozumiesz? - odepchnęła go i szybkim krokiem ruszyła do swojego przyjaciela, który stał przy motorze i rozmawiał z mechanikiem.
   Stanęła obok nich i wpatrywała się w tor, gdzie kilka osób jeździło na maszynach.
   - Wszystko w porządku? - poczuła dotyk jego dłoni na swoim ramieniu.
   - Tak, wszystko gra. I jak? Możemy wracać? - wysiliła się na uśmiech.
   - Coś się stało. Opowiesz wszystko po kolei, tylko muszę na chwilę jeszcze pójść do chłopaków, zapytać o coś. Daj mi jeszcze 5 minut.
   - Nie... - zatrzymała go. Chwyciła jego dłoń. - Pójdę z tobą.
   - Okej, no to chodźmy.


   - No i ten przydupas w końcu dał spokój. Najwidoczniej wystarczyło od niego odejść. - zaśmiali się.
   - Ktoś tu ma branie. Jak wyglądał? Może go znam. - wzruszyła ramionami.
   - Krótkie blond włosy, grzywka. Miał ciemne oczy i strój taki jak ty nosisz do jazdy, tylko zielony.
   - Hmm... Pewnie to Gabe.. Ale nie wiedziałem, że z niego taki podrywacz. - zaśmiał się.
   - Najwidoczniej. Wpadniesz do mnie? Mam te krakersy co lubisz. - uśmiechnęła się.
   - Wiesz jak mnie przekonać. - ponownie się zaśmiał i szli dalej do domu Castillo.
   Przyjaciele leżeli na łóżku dziewczyny i rozmawiali, przy włączonym kanale muzycznym w telewizorze.
   - Dlaczego ona musi chodzić ze mną na fizykę? Nienawidzę jej... Ostatnio jak robiliśmy zadania, to oczywiście ona musiała się podlizać Findersonowi i obliczyła wszystkie na tablicy. Już lepiej by było, jakby wpadła pod samochód. Ugh... - narzekała. Chłopak jak zwykle zaśmiał się i poklepał ją po plecach.
   - Dlaczego w sumie jej nie lubisz? Zrobiła ci coś? A no tak... Vilu jest zazdrosna, bo Amber podrywa jej najlepszego, najprzystojniejszego, najukochańszego... - przerwała mu z uśmiechem, kładąc palec na jego ustach.
   - I najskromniejszego. Poza tym, nie o to chodzi. Możesz chodzić z kim chcesz.
   - Ale nie z nią. Prawda? - uniósł brwi do góry patrząc się na nią podejrzliwie.
   - Chcesz, to bądź. Ale będziesz z największym paszczurem na ziemi. - wstała z łóżka.
   - Oj tam, nie jest taka zła. No i dobra z niej dupa. - zaśmiał się. Uderzyła go poduszką.
   Usłyszeli ciszę dobiegającą z telewizora, a następnie odgłosy reklam. Chwyciła do ręki pilota i gdy miała przełączyć, wyświetliła się reklama nowego filmu, romansu. Przez chwilę przyglądała się, ale potem szybko przełączyła na inny kanał muzyczny.
   - Pójdziesz na premiere z Crisem? - zapytał. Wiedziała, że chodzi mu o film, który przed chwilą widniał na ekranie.
   - Nie mam zamiaru. - usiadła z powrotem na łóżku obok bruneta.
   - Czemu? Znowu się pokłóciliście? O co tym razem poszło? - podniósł się na prawej ręce, by spojrzeć jej w twarz.
   - Przyszedł po mnie pod szkołę napity i pytał się, czy pójdziemy do niego.
   - Miał nie pić.
   - Wiem. Ale najwyraźniej on ma to w dupie. Zresztą, jak zawsze. Ale nie gadajmy już o tym. Wiedziałam, że prędzej czy później znowu tak zrobi. Ale miałam nadzieję, że tym razem był szczery i zrozumiał. W końcu to mój chłopak... chociaż... Dobra, nie ważne... Jesteś głodny? - spróbowała zmienić temat, ale rozmawiała ze swoim najlepszym przyjacielem. A on zawsze wiedział, kiedy chce się wygadać.
   - "Chociaż"?... "Chociaż" co? - przytulił ją. - Czy Cris... czy ty... ? - nie umiał dobrać słów.
   - Nie wiem... Niby go kocham, on mnie też, ale nawet się nie stara... Ma w dupie to, że obiecał mi nie pić.. W ogóle, teraz wolałabym siedzieć sama niż z nim, a kiedyś, to bym mogła spędzać z nim czas 24 godziny na dobę.. Nie wiem, czy dalej będziemy parą..
   - Zrób tak, żebyś była szczęśliwa... Jeśli czujesz się źle z nim, to może na prawdę zastanów się, czy nie lepiej tego zakończyć... A jak jeszcze raz nawali, to go zleje i tyle. - zaśmiali się.
   - Dzięki, kochany jesteś. - ponownie się zaśmiali.
   - Taka moja rola. - "pomiział" ją po buzi dla żartu i połaskotał.
   - Nawet nie zaczynaj. Przestań. - rechotała.

~<>~

Hmmm.... nawet nie wiem co napisać... Zawiesiłam blogi... 
Ale ten rozdział krótko zaczęłam, i przy wolnej chwili dopisywałam po kawałku... Stwierdzam, że długość jest dobra... 
Więc widząc ten post, domyślacie się, że postanowiłam coś dodać. Nie było mnie ok 3 miesiące. I wiecie co? Nawet jeśli bym dalej pisała, to bym tego rozdziału nie dodała.
A jednak. 
Pochłonęła mną książka "Hopeless" i "Losing Hope" autorki Colleen Hoover.
I dam sobie rękę uciąć pisząc, że one są niesamowite. Genialne. Piękne. 
Zakochałam się w tej serii i zupełnie inaczej podeszłam do spraw z bloggerem.
Po słowach autorki, mówiących, że jej marzenie z dzieciństwa się spełniło, wracając do niego po latach, pomyślałabym, że dlaczego nagle miałabym ja stracić tę szansę?
Notka się przedłużyła. Trudno xd.
Nie chcę stracić tej szansy.
Nie wiem jak na razie, czy chcę wrócić do bloga "Życie Martiny", albo "Nienawiść jest siłą przyciągającą tak, jak miłość".y
Witam ponownie ;)
I życzę miłych tygodni relaksu od szkoły ;*
  

niedziela, 29 marca 2015

Rozdział I

     - No chodź, bo spóźnimy się na te zajęcia! - krzyknął w pośpiechu chwytając moją dłoń. Pociągnął mnie w kierunku budynku. Westchnęłam próbując dogonić jego tempo. Niestety, nie mam wspaniałej kondycji, a on jest w drużynie koszykarskiej. Przez to nigdy nie mogę nad nim nadążyć. Nigdy.
     - No już, poczekaj... - chciałam się zatrzymać, ale on szybko przerzucił mnie sobie przez ramię i przyśpieszył. Zaśmiałam się.
     - Od jutra razem biegamy. - oświadczył nawet się nie zatrzymując. Co? Nigdy! Nie chcę!
     - O nie, nie, nie. Ja nie będę z tobą biegała.
     - Oj, będziesz. Musimy poprawić ci kondycję. - zaśmiał się ukazując przy tym swoje śnieżnobiałe zęby, przez to i na moje usta wkroczył mały uśmiech.
     - Nie! I nawet do mnie nie przyłaź! - próbowałam być stanowcza, ale ten idiota cały czas się śmiał. Nie mogłam wytrzymać i również wybuchnęłam śmiechem. - Nienawidzę cię!
    - A to niby czemu? Przyniosłem cię do szkoły, to coś złego? - odstawił mnie na ziemię, a ja dopiero teraz zauważyłam, że już dotarliśmy do fioletowego budynku. Dałam mu małego kuksańca w ramię i ruszyłam do środka.
     Nie zwracając uwagi na chłopaka pośpiesznie udałam się w stronę mojej klasy.

~❤~
     
     Kiedy skończyłam ostatnią lekcję, postanowiłam pójść do mojej ulubionej kawiarni i tam, przy dobrej kawie, odrobić zadania domowe. Kochałam tam przychodzić. Mają najlepsze gorące napoje w całym Buenos Aires. 
     Jednak przy wychodzeniu ze szkoły, poczułam jak ktoś łapie mnie od tyłu w talii i przytula do siebie. Uśmiechnęłam się.
     - Co Mój Kwiatek robi dzisiaj po szkole?
     - Wybierał się do kawiarni. Jak chcesz, to możesz iść ze mną. Pozwalam ci. - zaśmiali się. Jego ręce zjechały odrobinę niżej.
     - A co sądzisz o tym, byśmy poszli do mnie i razem posiedzieli przy dobrym filmie? - uśmiechnął się słodko. Dała mu kuksańca w bok. - Za co to? 
      - Przez ciebie się opuszczę w szkole! - za dramatyzowała. Chwycił ją za biodra i przyciągnął do siebie złączając ich usta w pocałunku. Poczuła alkohol, więc szybko go od siebie odepchnęła.
      - Coś się stało? - zapytał zdziwiony zachowaniem dziewczyny.
      - Piłeś. Znowu. Dobrze wiesz, jak to się ostatnio skończyło. Obiecałeś nie tknąć tego świństwa! - przewrócił oczami.
      - Tylko jedną puszkę z chłopakami.
      - Dyrektor powiedział, że jak cię spotka pod wpływem alkoholu, to wylatujesz ze szkoły! Czego ty nie rozumiesz?! A ja głupia myślałam, że tym razem mówisz szczerze... - ruszyła w stronę swojego domu, odrzucając wcześniejsze plany na popołudnie.
      - Gdzie ty idziesz? No weź, Vilu, nie bądź zła... Przepraszam, ej no, Violetta... - przyśpieszył jej kroku. - Nie będziesz się do mnie teraz odzywać?
      - Nie mam zamiaru. - warknęła. Chwycił ją za dłonie odwracając w swoją stronę.
      - Słuchaj. Wiem, obiecałem już tego nie tknąć. Ale to było tylko jedno piwo. Kłócimy się o błahostkę. - to, co powiedział, jeszcze bardziej ją rozwścieczyło.
      - Czyli to dla ciebie błahostka?! Złożyłeś mi obietnicę! Już nawet nie chodzi mi o to, że piłeś. Złamałeś dane mi słowo. I ja mam ci ufać? Na jakiej podstawie? Jak tak dalej ma być, to jaki sens ma nasz związek? Przepraszam, ale muszę wracać do domu. - powiedziała czując, jak łzy napływają jej do oczu. Milczał, więc przyśpieszyła nie oczekując już żadnej odpowiedzi.



poniedziałek, 23 marca 2015

Zawieszam bloga.

Ugh... Na prawdę mi to trudno pisać, ale jak widać zawieszam bloga. Oraz pozostałe dwa. Przepraszam. Przepraszam. Przepraszam. Miał być rozdział - nie ma. Zawiodłam na całej linii... Dopiero teraz się tłumaczę, ale myślałam, że mi to minie, jednak... Nie jestem sobą, i nie mogę nic napisać. Wena twórcza opuściła mnie totalnie, do tego dochodzą nie łatwe problemy osobiste... no i zrozumcie. Też szkoła ma duże znaczenie w tej sprawie, ugh.... Czuję się koszmarnie z tym, że nie wiem nawet jak napisać dla Was następny rozdział...
Nie mam zielonego pojęcia kiedy go odwieszę, ale jak na razie myślę, że to trochę potrwa...
Wierzę, że pomimo, iż mam problemy, to mnie nie opuścicie i poczekacie <3
Bo na pewno do Was wrócę ;)
Pozdrawiam ~
PS Wesołych Świąt ! ;DD

poniedziałek, 23 lutego 2015

Prolog

Notka pod rozdziałem.
    
     Pamiętacie pierwszy dzień w przedszkolu? Jak baliście się zostać tam bez rodziców? Ale jednocześnie byliście podekscytowani i ciekawi? Ta dziewczyna zna go doskonale. To on zapoczątkował jej wspaniałą przyjaźń. No bo, gdyby rodzice jej tam nie zawieźli, to by się pewnie nie spotkali, co nie? Ale mimo tych wszystkich obaw, została.
     - Cześć, jak masz na imię? - zapytał ją dosyć wysoki (jak na swój wiek) pulchny brunet. Miał głębokie zielone oczy i czymś wybrudzoną twarz.
     - Violetta. A ty? - uśmiechnęli się do siebie. Wyciągnął w jej kierunku dłoń, którą złapała.
     - Leon. Pobawisz się ze mną? - kiwnęła twierdząco głową.
     - Ale wiesz, że masz coś na twarzy? - zaśmiała się.
     - To co. - machnął dłonią. - To tylko farba. Namalowałem tygrysa! Chodź, to ci pokarzę! - i pobiegli trzymając się za ręce do zielonego stolika, gdzie leżała do wyschnięcia praca chłopczyka.

     Od tego momentu zawsze spędzali dzień w przedszkolu razem. Co by się nie działo. Planowali zostać przyjaciółmi i nie chcieli złamać obietnicy.
------------------------------------
Cześć, Kochani :)
Jak widzicie udało mi się wyskrobać ten Prolog ;)
Bardzo dziękuję za komentarz ze strony Katarina'y Verdas ❤
Obserwatorów niedługo dodam, ale blogi, które wymieniłam we wstępie udostępniłam za pomocą obrazków na prawej i lewej stronie, na kolumnach :)
Jest tam zdjęcie Martiny w różowej kurteczce ^.^ 
Jorge, jak śpiewa i gra Nuestro Camino <33
I serce ułożone ze stokrotek ;)
Zachęcam do komentowania i czytania ;D
Jak wspominałam w pierwszym poście - rozdziały będą dodawane co tydzień (i akurat
tak wyszło, że prawdopodobnie w niedziele - będę mieć więcej czasu do pisania, a potem zacznie się kolejny dzień szkoły, więc, rozumiecie)
Więc... do 8 marca ! (Prolog miał być normalnie w niedzielę, ale tak wyszło, że dałam go już wcześniej ;D)

czwartek, 19 lutego 2015

Wstęp ;d

     Na początku chciałam Was zaprosić do czytania nowej, myślę, oryginalnej historii o miłości, która połączyła dwójkę przyjaciół, znanych Wam z serialu "Violetta" emitowany na kanale Disney Channel. Sądzę, że praca na tym blogu będzie taka sama, jak na moich dwóch pozostałych (linki macie na dole ;d). Oczywiście, jak sam tytuł podaje, będzie to blog o Leon'ie i Violetcie, czyli głównych bohaterach Naszego Fioletowego serialu. Zapraszam do czytania i komentowania ;D



oraz blog mojej przyjaciółki ;d



PS Dodawanie postów i rozdziałów zależy od tego, ile mam czasu, więc nie zawsze będą one dodawane regularnie co tydzień.

Obserwatorzy