niedziela, 29 marca 2015

Rozdział I

     - No chodź, bo spóźnimy się na te zajęcia! - krzyknął w pośpiechu chwytając moją dłoń. Pociągnął mnie w kierunku budynku. Westchnęłam próbując dogonić jego tempo. Niestety, nie mam wspaniałej kondycji, a on jest w drużynie koszykarskiej. Przez to nigdy nie mogę nad nim nadążyć. Nigdy.
     - No już, poczekaj... - chciałam się zatrzymać, ale on szybko przerzucił mnie sobie przez ramię i przyśpieszył. Zaśmiałam się.
     - Od jutra razem biegamy. - oświadczył nawet się nie zatrzymując. Co? Nigdy! Nie chcę!
     - O nie, nie, nie. Ja nie będę z tobą biegała.
     - Oj, będziesz. Musimy poprawić ci kondycję. - zaśmiał się ukazując przy tym swoje śnieżnobiałe zęby, przez to i na moje usta wkroczył mały uśmiech.
     - Nie! I nawet do mnie nie przyłaź! - próbowałam być stanowcza, ale ten idiota cały czas się śmiał. Nie mogłam wytrzymać i również wybuchnęłam śmiechem. - Nienawidzę cię!
    - A to niby czemu? Przyniosłem cię do szkoły, to coś złego? - odstawił mnie na ziemię, a ja dopiero teraz zauważyłam, że już dotarliśmy do fioletowego budynku. Dałam mu małego kuksańca w ramię i ruszyłam do środka.
     Nie zwracając uwagi na chłopaka pośpiesznie udałam się w stronę mojej klasy.

~❤~
     
     Kiedy skończyłam ostatnią lekcję, postanowiłam pójść do mojej ulubionej kawiarni i tam, przy dobrej kawie, odrobić zadania domowe. Kochałam tam przychodzić. Mają najlepsze gorące napoje w całym Buenos Aires. 
     Jednak przy wychodzeniu ze szkoły, poczułam jak ktoś łapie mnie od tyłu w talii i przytula do siebie. Uśmiechnęłam się.
     - Co Mój Kwiatek robi dzisiaj po szkole?
     - Wybierał się do kawiarni. Jak chcesz, to możesz iść ze mną. Pozwalam ci. - zaśmiali się. Jego ręce zjechały odrobinę niżej.
     - A co sądzisz o tym, byśmy poszli do mnie i razem posiedzieli przy dobrym filmie? - uśmiechnął się słodko. Dała mu kuksańca w bok. - Za co to? 
      - Przez ciebie się opuszczę w szkole! - za dramatyzowała. Chwycił ją za biodra i przyciągnął do siebie złączając ich usta w pocałunku. Poczuła alkohol, więc szybko go od siebie odepchnęła.
      - Coś się stało? - zapytał zdziwiony zachowaniem dziewczyny.
      - Piłeś. Znowu. Dobrze wiesz, jak to się ostatnio skończyło. Obiecałeś nie tknąć tego świństwa! - przewrócił oczami.
      - Tylko jedną puszkę z chłopakami.
      - Dyrektor powiedział, że jak cię spotka pod wpływem alkoholu, to wylatujesz ze szkoły! Czego ty nie rozumiesz?! A ja głupia myślałam, że tym razem mówisz szczerze... - ruszyła w stronę swojego domu, odrzucając wcześniejsze plany na popołudnie.
      - Gdzie ty idziesz? No weź, Vilu, nie bądź zła... Przepraszam, ej no, Violetta... - przyśpieszył jej kroku. - Nie będziesz się do mnie teraz odzywać?
      - Nie mam zamiaru. - warknęła. Chwycił ją za dłonie odwracając w swoją stronę.
      - Słuchaj. Wiem, obiecałem już tego nie tknąć. Ale to było tylko jedno piwo. Kłócimy się o błahostkę. - to, co powiedział, jeszcze bardziej ją rozwścieczyło.
      - Czyli to dla ciebie błahostka?! Złożyłeś mi obietnicę! Już nawet nie chodzi mi o to, że piłeś. Złamałeś dane mi słowo. I ja mam ci ufać? Na jakiej podstawie? Jak tak dalej ma być, to jaki sens ma nasz związek? Przepraszam, ale muszę wracać do domu. - powiedziała czując, jak łzy napływają jej do oczu. Milczał, więc przyśpieszyła nie oczekując już żadnej odpowiedzi.



3 komentarze:

  1. Cześć kochana.
    To.
    Jest.
    C.
    U.
    D.
    O.
    W.
    N.
    E.
    + nilion innych cudownych przymiotników(...)
    Kiedy next? :333
    Gratuluję i życzę dalszych sukcesów :D
    Nie bd ci tutaj gadać ze masz talent, bo to juz doskonale wiesz, ale za to powiem ci ze ciesze sie ze wrocilas <3
    Xoxo,
    Cis ;**

    OdpowiedzUsuń
  2. świetny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  3. Błagam błagam pisz dalej!! Świetny pomysł na historie błagam :))

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy